Jak co roku, w parku nieopodal starych, pamiętających jeszcze tureckie czasy kąpielisk, rozłożyło się winiarskie miasteczko. Każda z dwudziestu winiarni do spółki z jedną z lokalnych restauracji przygotowała wybór win i specjalnie dobrane do nich przekąski. Obowiązkowo każdy producent prezentował dwa wina. Był to naturalnie bikavér oraz nowa wschodząca egerska gwiazda – białe kupażowane wino produkowane przez wielu winiarzy pod wspólną nazwa egri csillag.
Początek lipca także na Węgrzech był niezwykle gorący. Jedynym sposobem na ochłodzenie się w upalne przedpołudnia były odwiedziny w piwnicach, w których bez względu na porę dna i roku panuje chłód. Szczególnie długo będziemy pamiętać wizytę w położonych nieopodal Doliny Pięknej Pani winnicach Lajosa Gála. Mieliśmy okazję skosztować kilkunastu win, w tym wielu próbek prosto z beczki. Najciekawszym doświadczeniem była możliwość porównania czterech win z tego samego rocznika i z tej samej odmiany – kékfrankos. Jedynym, co różniło te wina, była działka, z której zostały zebrane winogrona. I to właśnie siedlisko tak wyraźnie wpłynęło na bukiet przyszłego wina.
Tegoroczny pobyt na festiwalu pokazał, że choć kryzys dotyka dużą część węgierskich winiarzy, to szczęśliwie w Egerze nadal można spotkać doskonałe wina i co ciekawe; cały czas przybywa młodych, ambitnych winiarzy. Drogi stają się coraz lepsze, dojechać do Egeru jest coraz łatwiej, więc kto jeszcze tam nie był, niech rusza w te pędy.