W Grupie Dom Wina pracujesz już blisko 15 lat. Od dziesięciu razem z Wojciechem Giebutą prowadzisz wyjazdy enoturystyczne – najpierw było to w ramach Klubu Domu Wina, a teraz pod egidą biura turystycznego Wine-Service „Podróże z winem”. Czy masz wpływ na programy wycieczek, które później prowadzisz?
Gdy pracowałam głównie w redakcji magazynu „Czas Wina”, miałam mniejszy wpływ na program wyjazdów. Od momentu, w którym zaczęłam pracować w biurze Wine-Service mam już na koncie kilka wyjazdów autorskich. Znam oczekiwania i upodobania naszych klientów, wiem, jak chcieliby spędzić czas z nami, co może być dla nich interesujące i inspirujące. W końcu mamy przeżyć razem ciekawą i wyjątkową przygodę. Programy tworzę tak, by zadowoliły wielu, ale również tak, aby każdy mógł w nim odnaleźć coś dla siebie.
Wine-Service znany jest z tego, że szczególną uwagę zwraca na to, co i gdzie uczestnicy enowypraw będą jeść. To zwykle niesztampowe lokalizacje jak urokliwe tawerny, słynne restauracje czy stylowe winiarnie. Jak wygląda „od kuchni” organizacja tych wspólnych chwil przy stole?
Tak naprawdę, jest to najtrudniejsza część naszej pracy. Aby skoordynować te miejsca, wszystkie posiłki ustalane są z szefami kuchni jeszcze przed wyjazdem. Staramy się stworzyć takie menu, które odda specyfikę odwiedzanego regionu i będzie jednocześnie różnorodne i oryginalne, a główną rolę będą odgrywać lokalne, charakterystyczne dla danego miejsca produkty. Wszystkim potrawom towarzyszą zawsze specjalnie dobrane do nich wina, a całość opatrzona jest opowieścią o ludziach i tradycjach związanych z danym miejscem czy o tym, co mamy na talerzu. Takie podejście zdecydowanie wyróżnia wycieczki organizowane przez Wine-Service od tych proponowanych przez „zwykłe” biura turystyczne.
Wyjazdy są bardzo kameralne. Niewielka grupa chyba sprzyja nawiązywaniu „przyjacielskich” relacji między pilotem a wycieczkowiczami?
Rzeczywiście. Z naszych ofert korzystają między innymi członkowie Klubu Domu Wina. Znamy się już z niektórymi nawet kilka lat. Rodzi to inne emocje niż wyjazd z zupełnie obcymi ludźmi. Nie zwalnia nas to jednak z profesjonalnego podejścia do organizacji i prowadzenia wycieczki. Mam wrażenie, że motywuje mnie to jeszcze bardziej, czytam całe mnóstwo przewodników, reportaży z miejsc, które mamy odwiedzić, przeglądam portale internetowe, słucham podpowiedzi znajomych, czytam książki historyczne czy studiuję mapy. A potem pozostaje mi już tylko podzielić się tą wiedzą z innymi, najlepiej przy kieliszku wina.
No właśnie przy kieliszku wina… A skąd w takim razie czerpiesz wiedzę winiarską?
Bazuję przede wszystkim na własnej wiedzy i doświadczeniu zdobywanym przez lata, dzięki podróżom, wizytom w regionach winiarskich prawie na całym świecie, łącznie z Chinami. Wiedzę uzupełniam poprzez lekturę książek czy specjalistycznych czasopism, tych zagranicznych, jak kultowy „Decanter” czy „Wine Spectator”, ale przede wszystkim sięgam po nasz „Czas Wina”, tworzony przez rzetelnych profesjonalistów.
Na wyjątkowość „Podróży z winem” ogromny wpływ mają kontakty, nad którymi od lat pracuje zarówno Dom Wina, jak i Wine-Service. Znacie mnóstwo winiarzy, lokalnych rzemieślników, macie „swoich” przewodników. To wszystko przekłada się na „nieszablonowość” wyjazdów, jakie organizujecie. Chyba się ze mną zgodzisz?
Mogę Cię zapewnić, że sieciowe biura turystyczne nie zapewnią takich wrażeń i wspomnień jak my. Najważniejsze zawsze są relacje łączące nas z ludźmi, których angażujemy w organizację wypraw. Z wieloma znamy się nawet kilkanaście lat, co przekłada się na sposób traktowania naszych klientów. Jest to olbrzymia wartość. Wyjaśnię na przykładzie Le Cimate – winiarni w Umbrii, którą odwiedziliśmy we wrześniu tego roku. Ugościł nas w niej sam właściciel. Paolo Bartoloni robi doskonałe wina, które powstają z bardzo rzadkiej odmiany sagrantino, niezwykle cenionej na całym świecie. Ponieważ była końcówka września, winogrona były w pełni dojrzałe. W jednych rzędach rosły piękne grona z odmiany sangiovese, obok kusiły jagody sagrantino. Paolo uciął po kiści i pokazał, czym się między sobą różnią. „Proszę wziąć, proszę spróbować jak smakują” – zachęcał. Takich atrakcji próżno szukać gdzie indziej. Naszą ambicją jest wybór miejsc, do których nie każdy dotrze, którymi możemy zaskoczyć klientów. W czasie podróży do Argentyny odwiedzimy bodegi patagońskie nieprzyjmujące turystów.
Chcesz powiedzieć, że jesteście w stanie otworzyć drzwi, które dla innych są zamknięte?
Tak, i to jest nasza przewaga nad konkurencją. Wojciech „pracuje w winach” od dwudziestu lat, ja od piętnastu. W magazynie „Czas Wina” piszemy nie tylko o winach, ale także o regionach, kuchni i kulturze danego kraju. Mamy potężne zaplecze merytoryczne, dzięki któremu możemy „robić rzeczy niemożliwe” dla naszych gości. Wydaje się, że potwierdzeniem tego, że obraliśmy właściwy kierunek, jest niesłabnąca popularność naszych wyjazdów, mimo wyższych, niż na rynku turystycznym, cen.
Każdy pilot z biura Wine-Service ma „przypisane” kraje do których jeździ. Na jakich trasach można spotkać Ciebie?
Moje kierunki w Europie to Półwysep Iberyjski oraz Włochy, które są dla mnie najpiękniejszym miejscem na Ziemi. Jeżeli chodzi o kraje pozaeuropejskie, to zdecydowanie jest to Ameryka Południowa i Meksyk.
Jakie miejsce na świecie Twoim zdaniem warto zobaczyć przynajmniej raz w życiu?
Polecam Meksyk, nieco egzotyczny dla nas, ale to piękny i bardzo interesujący kraj. Powstają tam fantastyczne wina, poza tym świadomość stąpania po ziemi Azteków i Majów robi na każdym wrażenie. Wine-Service kilkukrotnie zorganizował już taki wyjazd, podczas którego dotarliśmy aż na sam kraniec zachodni, do regionu Baja California, by potem wrócić do stolicy z poczuciem, że przemierzyliśmy sporą część terytorium tego olbrzymiego kraju.
Czy w przyszłym roku w ofercie Wine-Service pojawi się wyjazd firmowany przez Dorotę Romanowską?
Jak najbardziej! Obieramy kurs na… Patagonię. Ale nie tylko. Z Buenos Aires polecimy na północ Argentyny, do Salty, gdzie andyjski krajobraz zachwyci i olśni każdego. Potem dotrzemy na południe do Patagonii, gdzie odkryjemy jej niepowtarzalne piękno pełne sprzeczności. Jako wytrawni koneserzy win odwiedzimy kilka ciekawych winiarni, a we wszystkich tych miejscach zapewnimy oczywiście naszym klientom klimatyczne hotele w niezwykłych lokalizacjach, gdzie zregenerują siły przed czekającymi ich kolejnymi wyzwaniami.
No dobrze, Ameryka Południowa Twoja miłość. A co z Afryką? Tutaj trochę Cię podpytam, bo to z kolei moje wielkie marzenie…
Tam też nas jest pełno! Wyjazd planowany jest na początek 2020 roku. Nie, do Afryki to raczej musi być wyprawa. Tak, wyprawa pod nazwą „Safari i wina Przylądka Dobrej Nadziei” to nasza propozycja podróży do jednego z najodleglejszych zakątków Afryki Południowej. Kapsztad, Przylądek Dobrej Nadziei oraz safari w Botswanie czy widok wodospadów Wiktorii na granicy Zambii i Zimbabwe, to tylko kilka punktów na naszej mapie. Te miejsca dodatkowo obfitują w wiele „winnych” i kulinarnych przeżyć, w których nasze biuro się specjalizuje. Różnorodność i bardzo wysoki poziom uprawy winorośli w RPA sprawi, że enologiczna edukacja naszych klientów zyska zupełnie nowy, jakże przyjemny wymiar.
Czy myślisz, że praca przewodniczki – pilotki Ci się kiedyś znudzi?
Nie sądzę. Jest to zajęcie, które cały czas stawia przede mną wyzwania, mobilizuje do działania i ciągłego uczenia się, poszerzania wiedzy z różnych dziedzin. Z wykształcenia jestem iberystką – znam biegle hiszpański i angielski, ale to właśnie ta praca zmotywowała mnie, by wrócić do nauki języka francuskiego czy mojego ukochanego włoskiego. Zawód pilota to bardzo wymagające zajęcie. Musisz być przygotowany na wszelkie ewentualności, często zupełnie nieprzewidywalne i bardzo stresujące, ale zwykle okazuje się, że znajdzie się rozwiązanie i ktoś wyciągnie pomocną dłoń. Trzeba tylko umieć o nią poprosić… a ja na szczęście potrafię to zrobić w kilku językach. Czerpię dużą przyjemność z przebywania z ludźmi. Cenię sobie to, że mogę widzieć ich radość, kiedy odkrywają piękne miejsca, niezwykłe smaki, zapachy. Uwielbiam swoją pracę! Nuda? Nigdy!
No dobrze, ale pewna powtarzalność w tym zawodzie ma jednak miejsce?
To tak, jakbyś zapytała aktora, czy nie nudzi go granie wciąż tej samej roli. Odpowiem tak, jak zazwyczaj aktorzy. Za każdym razem jest inna publiczność, inne nastroje i wrażenia. Przecież „nic dwa razy się nie zdarza…”, a na rutynę w naszej pracy z pewnością nie ma miejsca.