Śladami Maurów w Andaluzji

Śladami Maurów w Andaluzji

Dorota Romanowska
październik 2017

Gdzie jak gdzie, ale w południowej części Hiszpanii śladów Maurów nie brakuje. Widoczne są przede wszystkim w architekturze, której przykłady zachowane do czasów obecnych słusznie zaliczane są do najwspanialszych osiągnięć sztuki muzułmańskiej na świecie. Podczas kolejnej wycieczki w te strony mieliśmy okazję zweryfikować obiegowe opinie sprawdzając przy okazji, jak się mają tradycje winiarskie tej spalonej słońcem krainy. Trzeba przyznać, że z wielkim zadowoleniem przyjęliśmy do wiadomości zachodzące na gruncie enologicznym zmiany.

W ciągu tygodnia przemierzyliśmy znaczne połacie spowitej już w jesienną szatę Andaluzji, delektując się w równym stopniu wspaniałymi zabytkami, pełnymi prawdziwie południowego słońca krajobrazami, świeżym, prostym i pysznym jedzeniem, a także znakomitymi winami nie tylko spod znaku sherry. Chcieliśmy wykorzystać czas maksymalnie i dowiedzieć się jak najwięcej o tej olbrzymiej krainie, która najdłużej – bo do 1492 roku – pozostawała pod panowaniem Maurów. Pochód przez Andaluzję rozpoczęliśmy od często pomijanej, nie wiedzieć dlaczego, Malagi – dynamicznego, kosmopolitycznego miasta położonego nad Morzem Śródziemnym, słynącego z panujących tu okrągły rok, łącznie z zimą, przyjemnych temperatur. Wąskie, wykładane wyślizganym już obecnie kamieniem uliczki starego miasta wszystkim nad wyraz przypadły do gustu, podobnie jak i dumnie wznosząca się na wzgórzu forteca Alcazaba, a także malowniczo położony u jej stóp stosunkowo niedawno odkryty rzymski amfiteatr oraz dość niejednorodna stylowo katedra skrywająca jednak zaskakująco obszerne i pełne wspaniałości wnętrze. Z niemałym żalem opuszczaliśmy to miasto. Gnębiło nas coś na kształt poczucia winy, że nie mogliśmy poświęcić Maladze, a w szczególności powstającym w niej winom, więcej czasu. Ale przecież w Granadzie czekała na nas pełna wspaniałości Alhambra i gdzie jak gdzie, ale tam nie mogliśmy się spóźnić. Chociaż w centrum Granady z pewnością jest co zwiedzać, to właśnie ten wspaniały warowny zespół pałacowy majestatycznie wznoszący się na wzgórzu ponad miastem stanowi magnes, który rokrocznie przyciąga tu turystów z całego świata.

Po doznaniach estetycznych najwyższych lotów – doświadczonych za sprawą Alhambry – następnego dnia dla kontrastu udaliśmy się do miejsca niekoniecznie masowo odwiedzanego przez „zwykłych” turystów, a mianowicie do Montilli. Tam kroki skierowaliśmy do najszacowniejszej w regionie bodegi Alvear, której winiarskie tradycje sięgają XVIII wieku. Było to nasze pierwsze zetknięcie z charakterystycznymi andaluzyjskimi winami, których specyfikę mieliśmy zgłębiać przez następnych kilka dni. Prosto po sutym lunchu w Montilli udaliśmy się do Kordoby, której niesamowita magia podziałała na wszystkich bez wyjątku. Podobnie jak i niepowtarzalna uroda chyba najwspanialszego meczetu na świecie, który obecnie co prawda jest chrześcijańską katedrą, ale i tak dominuje w tej genialnej architekturze pierwiastek muzułmański. Późnopopołudniowy spacer po zaułkach kordobańskiej dzielnicy żydowskiej dodatkowo ugruntował nasze głębokie uczucie żywione do tego nieprawdopodobnego, niegdyś jednego z najpotężniejszych, a dziś prowincjonalnego, miasta.

Z powrotem znalazłszy się na typowo turystycznym szlaku zwiedziliśmy największe miasto Andaluzji i jej stolicę – Sewillę. Pamiętać ją będziemy na pewno, ale nie tyle za sprawą największej gotyckiej katedry na świecie, której ogrom trudno ogarnąć błąkając się po przestronnym wnętrzu, co jej przecudnej urody dzwonnicy, niegdyś minaretu, obecnie noszącej miano La Giralda. Zdecydowanie niepowtarzalnej, jakby utkanej ze złocącego się w słońcu kamienia, bezwarunkowo zapadającej w pamięć na zawsze.

Pomni winiarskich obowiązków, po zakosztowaniu uroków wielkomiejskiej Sewilli z powrotem wstąpiliśmy na czysto enologiczną ścieżkę. Postanowiliśmy osiąść na dni kilka w nadmorskim miasteczku stanowiącym jeden z wierzchołków trójkąta, w obrębie którego mogą powstawać wina sherry – Puerto de Santa María. Stąd jednym promowym susem udaliśmy się do założonego przez Fenicjan Kadyksu cieszącego się mianem najstarszego miasta Europy. Podczas andaluzyjskich peregrynacji nie zapomnieliśmy także o Sanlúcar de Barrameda, gdzie powstają najbardziej wytrawne, naznaczone morskim, lekko słonawym niuansem sherry o wdzięcznej nazwie manzanilla. Przejeżdżając przez góry Grazalema trafiliśmy na prawdziwą andaluzyjską fiestę odbywającą się w miejscowości o tej samej nazwie. Na szczęście i tak mieliśmy zaplanowaną przerwę w podróży, zatem niespecjalnie przejęliśmy się informacją o wstrzymaniu wszelkiego ulicznego ruchu na około godzinę.

W samym centrum wioski akurat przedstawiano scenę pojmania najbardziej znanego z ukrywających się w górach bandytów o wdzięcznym przydomku nader znajomo brzmiącym dla przedstawicieli braci winiarskiej – El Tempranillo. Inscenizacji towarzyszył nieprzebrany tłum, składający się z przybyszów pragnących zakosztować uroku rozrzuconych po górach białych miast. Wszyscy mieszkańcy wioski natomiast przebrani byli w regionalne stroje z minionego stulecia. Całość stanowiła ucztę zarówno dla oczu jak i podniebienia, gdyż gęsto porozstawiane stragany dawały możliwość skosztowania wielu lokalnych specjałów sztuki kulinarnej. Zanim udaliśmy się do Rondy – stolicy wszystkich białych miast – spektakularnie położonej na skałach po dwóch stronach wąwozu wyżłobionego przez rzekę, nie omieszkaliśmy sprawdzić, jakie wina powstają w jej sąsiedztwie. Wcześniej, odwiedzając malutką, ale nader uroczą rodzinną winiarnię Cortijo de Jarra poznaliśmy już te sygnowane jako Vino de la Tierra de Cádiz, na koniec wycieczki pozostało zatem spróbować tych z apelacji Sierras de Málaga, a nawet z podapelacji Serranías de Ronda. Wizyty w dwóch bodegach – Joaquín Fernández i Doña Felisa – nie pozwalają wątpić, że współczesna Andaluzja nie tylko sherry stoi. Coraz więcej powstaje w niej doskonałych win wytrawnych niewzmacnianych, co z wielkim zaangażowaniem, pomimo panujących w październiku upałów, organoleptycznie sprawdziła dzielna grupa nader zaangażowanych w działalność wszelaką członków Klubu Domu Wina.

Nasze relacje z podróży
Wyjazdy winiarskie
wrzesień 2024

Kalifornijski sen o winie

15 dni
2024
Wyjazdy winiarskie
sierpień 2024

Renasans i wino

5 dni
2024
kwiecień 2024

Burgundia dla poszukujących. Dlaczego warto pić wina z Burgundii?

1 dzień
2024
Wczytujemy więcej relacji...

Zapisz się do
naszego newslettera!

Aby dołączyć do newslettera potwierdź swój email w wiadomości, którą właśnie wysłaliśmy na adres podany w formularzu.